Nie wiem właściwie, co się stało. Pierwsze ten samiec chciał walczyć, widziałem to - w jego oczach, zachowaniu. Chciał tej walki całym sobą. A potem uciekł. Od tak. Porzucił wyzwanie, które sam rzucił. Pozostałem więc sam na sam z dwoma zupełnie obcymi sobie hybrydami. Zmierzyłem wzrokiem nowo przybyłą. Była raczej niska. Miała białe futro, poroże jak u jelenia i kilka ogonów (nie miałem ochoty liczyć). Spojrzałem na zieloną samicę. Tą, która skądś znała mój język. Wydawała się zaskoczona zachowaniem towarzysza i...zawiedziona?
- Co to miało zzznaczyć? - zapytałem już we wspólnym.
Wadera wydawała się zaskoczona. Nie zapytała jednak o nic, co już mnie bardziej do niej przekonało. Kto zadaje pełno głupich pytań sam nie jest wiele od nich mądrzejszy.
- Ja...znaczy się on...Ach! Sama nie wiem! - warknęła już wyraźnie rozeźlona. Po chwili jednak uspokoiła się i zapytała spokojnie: - Mogę teraz podejść?
Po chwilowym zastanowieniu kiwnąłem potwierdzająco głową.
- A ona? - tu wskazała na nieśmiałą, białą hybrydę. Potwierdziłem kolejnym kiwnięciem.
Usiadłem rozluźniony. One nie stanowiły zagrożenia. W razie czego obu dam radę, choć wątpię, bym musiał je zabijać. Tak, lepiej uciec w las. Nie dogonią mnie, a ja nie będę musiał się gryźć ze złamaniem słowa danego Jin, tej małej waderce, która tak bardzo mnie zmieniła. Biała, rogata wadera bardzo mi ją przypominała. Nie tyle z wyglądu, co po prostu kojarzyła mi się z miesiącami spędzonymi z przyjaciółką. Toteż nie zważając na właściwe zachowanie przez parę minut przyglądałem się ciekawie nieznajomej co jakiś czas przekręcając głowę na boki i wysuwając rozwidlony język.
- Ekchem - zielona wadera odchrząknęła dając mi do zrozumienia, że tak się chyba nie robi.
Gdy zwróciłem już głowę w jej stronę, zaczęła:
- Mam na imię Inna. A ty?
- Suǒwèi de láng shé - odpowiedziałem.
- Nie wierzę, żeby to było twoje PRAWDZIWE imię - odparła.
Zmierzyłem ją podejrzliwym spojrzeniem po czym odpowiedziałem już w pełni szczerze:
- Xinyuan.
- Od razu lepiej - uśmiechnęła się po czym spojrzała na drugą, siedzącą cicho hybrydę czekając, aż pójdzie za resztą i również się przedstawi.
- Miyuki - powiedziała w końcu.
- No to teraz się znamy - Inna wstała zadowolona. - Pozwolicie, że coś wam pokarzę?
Ruszyła spokojnym truchtem w stronę, z której przyszła. Nie myśląc wiele pobiegłem za nią. Coś mnie w tej samicy intrygowało. Miyuki również poszła w moje ślady.
Miyuki? A może Naru się wróci? ^^ Jakbyście nie byli pewni, to idziemy właśnie do Przystani
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz