czwartek, 23 kwietnia 2015

Od Shantel (CD Xinyuana)

        Słońce stanęło w zenicie.Pojedyncze obłoki  leniwie spacerowały po błękitnym nieboskłonie.Dzień był ciepły ,choć lekko chłodny wiaterek smagał sierść.Dookoła roztaczał się przepiękny krajobraz.Znajdowałyśmy się w jeden z dolin ,ze wszystkich stron otaczały nas wysokie góry.Dolina pokryta była wysoką trawą ,z pomiędzy której wyrastały pojedyncze kwiaty.Naokoło roiło się od różnorodnych owadów.
I jak tu się nie zachwycić…?
- Shantel ! Co ty tam robisz tyle czasu ?
Wychyliłam głowę z traw próbując dostrzec Samirę.Wadera siedziała na jednym z pobliskich głazów.
- Poprosiłam cię tylko o złapanie jednego ,małego zająca…Czy to aż tak trudne ?
Spuściłam wzrok.
- Przepraszam –powiedziałam cicho.
Wadera pokręciła ze zrezygnowaniem łbem :
- Nie ważne –machnęła niedbale łapą .Już otworzyła pysk żeby coś dodać jednak zaniechała tej czynności.
-  Co się…-chciałam spytać jednak wilczyca uciszyła mnie.Wstała powoli  po czym dołączyła do mnie starając się zachować ciszę.
Samira uśmiechnęła się szeroko.
- Jeleń –szepnęła.Rozpromieniłam się.Nareszcie mamy szansę na porządny posiłek.
- Jaka taktyka ? -spytałam cicho.
- Ty z góry -ja z dołu.Zagoń go w moją stronę.Zaatakujemy szybko.
Pokiwałam łbem na znak ,że rozumiem.Nie mając czasu do stracenia ,ruszyłam.
Postanowiłam okrążyć ofiarę trzymając się od niej przynajmniej kilkanaście metrów dalej.W ten sposób uniknęłabym szybkiego zdemaskowania.Moje skrzydła były trudne do ukrycia nawet w tak wysokiej trawie.
Westchnęłam.Stałam już centralnie za jeleniem.Dzieliło mnie od niego tylko kilkadziesiąt metrów -trzydzieści jak nie więcej.
Zbliżyłam się w stronę zwierza po czym wyskoczyłam z ukrycia.Szybkimi ,zamaszystymi ruchami skrzydeł wzbiłam się w powietrze.Ofiara zaczęła uciekać -tak jak według planu -tylko...gdzie jest Samira ?
Rozejrzałam się dookoła ,lecz nie zauważyłam wadery.Ponieważ jeleń coraz bardziej się oddalał postanowiłam za nim pobiec -może Samira akurat tam już czeka ?
Dogoniłam zwierza i zaatakowałam z powietrza.Wpierw spróbowałam dosięgnąć go pazurami.Jeleń okazał się jednak bardzo zwinny -uskoczył przed moimi łapami ,jedynie go drasnęłam.Opadłam na ziemię i szybkim ruchem szczęk ugryzłam go w tylną nogę.Ten jednak szybko wykorzystał tę sytuację ,i jakby nie przejmując się głęboką raną ,wierzgnął drugą nogą.To go spowolniło ,jednak przyznać muszę ,że zwierz ma cela.Trafił mnie w sam brzuch.Na szczęście jego zamach nogą nie miał zbyt wielkiego impetu.To jednak wystarczyło.Momentalnie upadłam na ziemię.Zwierz pobiegł dalej.
Nie poddałam się.Po kilku sekundach ruszyłam za nim ,choć ból w brzuchu dokuczał.
Gdzie jest Samira ?
Stanęłam momentalnie.Coś zaszeleściło nieopodal.
- Jeleń -oblizałam wargi.
W tym samym momencie skoczyłam do przodu.......i wpadłam wprost na Samirę.
Przeturlałyśmy się parę metrów.Po czym wadera podniosła się jak oparzona.
- Shantel !
Wstałam i usiadłam naprzeciwko wilczycy.Spuściłam uszy do tyłu.
- Przepraszam...-wydusiłam cicho.
Wadera wzniosła oczy ku niebu.Wzięła głęboki wdech i pokręciła łbem w niemym niedowierzaniu.

- Samira ?Przepraszam....Ja naprawdę nie chciałam -niedługo potem ruszyłyśmy w dalszą drogę.Oczywiście głodne.
Wadera nie odzywała się.
- Wiem ,że wszystko zepsułam ,ale....odezwij się...
- Możesz w końcu być cicho ? -syknęła -Nic tylko nadajesz i nadajesz...Słyszysz ? Odezwałam się już.Teraz dasz mi spokój ? -wilczyca przystanęła.
Stanęłam obok :
- Przepraszam -powiedziałam cicho.
- Przeprosiny przyjęte -mruknęła.
- Ja....ja naprawdę niechcący...
- Dokładnie wytłumaczyłam ci jak mamy postąpić -warknęła -A ty nawet nie potrafisz zagonić w moją stronę zwierzęcia...
- Nie wiedziałam gdzie jesteś !
- A gdzie niby miałabym być ?! Stałam tam gdzie wcześniej !
- Trzeba mi było wtedy od razu....
Nagle coś spadło z drzewa przy ,którym się zatrzymałyśmy.Owa postać stanęła pomiędzy nami.
 - Czy już nie można mieć ani chwili ssspokoju?!
Cofnęłam się zaskoczona.Spuściłam wzrok.
- Przepraszam...?-wydusiłam cicho.


Samira ?  Xinyuan ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz