sobota, 6 lutego 2016

Od Lukasa (CD Nocte)

        Dwie rogate hybrydy, kiedy otrzepywały swoje futro z błota, wyglądały przy tym trochę jak szczeniaki, które przed chwilą skończyły się bawić w berka. Z resztą, oboje zachowywali się jak dzieciaki, temu nie da się zaprzeczyć. Łapanie przypadkowych przechodniów, droczenie się, wisząc głową w dół, no i wreszcie drobny akt zemsty, w postaci upadku na drugą hybrydę i lądowanie w kałuży błota. Może gdyby nie wielkość obydwu wilków, oraz fakt, że posiadały rogi, ostre szpony i jeszcze kilka innych niepokojących cech, można by wziąć ich za parkę szczeniaków. No, ale cóż… szczegóły i „drobne” detale skutecznie uniemożliwiają całkowite porównanie ich do bachorów.
  Gdy obie hybrydy otrzepały się z brudu, przez chwilę stały tak w miejscu, zupełnie, jakby na coś czekały. W tym momencie Lukasowi przeszło przez myśl, że nie ma pojęcia, co powinien zrobić dalej. Nie żeby nigdy nie zawierał znajomości (nigdy jednak nie robił tego, wisząc głową w dół), choć do tej pory nigdy nie żył w normalnych relacjach… Samiec był jedną z tych osób, które zawsze uważały przyjaciela, za kogoś, z kim można się droczyć, żartować i kogo można denerwować niemalże bezkarnie. Nie sposób było zliczyć tych wszystkich dni, ani nocy, które spędzili razem na zwykłym dogryzaniu sobie. Z czasem te wszystkie potyczki przerodziły się w coś w rodzaju konkurencji sportowej, która polegała na wymyśleniu dziwniejszego i bardziej pomysłowego żartu, a wygrywał ten, który nie dał się złapać. Cóż, relacje, które w skrócie polegały na popychaniu towarzyszy w dół, na pewno nie należały do normalnych, dlatego też Lukas czasem miewał problemy z utrzymaniem zwykłych znajomości z pospolitymi wilkami.
  Mimo wszystko, szaro-czerwona hybryda (podobnie jak on, swoją drogą) do tych normalnych na pewno nie należała… w pozytywnym tego słowa znaczeniu, oczywiście. Dlatego też, samiec nie miał zamiaru oczekiwać od niej normalnego zachowania, z tym, że… z tym, że właściwie to nie wiedział czego powinien się po niej spodziewać. Cóż, jedno było pewne: jeśli Nocte była choć w kilkunastu procentach podobna, do tych hybryd, z którymi do tej pory żył Lukas, zapowiadało się ciekawie.
  Czerwonooki samiec gwałtownie zwrócił wzrok w stronę hybrydy, gdy ta podniosła się z ziemi i, jakby nigdy nic, ruszyła powolnym krokiem przed siebie. Basior strzepnął ostatnie plamy błota z łuskowatej łapy, po czym zrównał krok z nową towarzyszką. Właściwie to nie miał pojęcia gdzie idą, nie wiedział nawet, czy szara hybryda o tym wiedziała. Samica rozglądała się na wszystkie strony, patrząc to w te, to we w te, zupełnie, jakby pierwszy raz spacerowała po tych terenach (co, biorąc pod uwagę ilość lin i pułapek, ustawionych w okolicy, było oczywiście niemożliwe). Wyglądała na zadowoloną, choć Lukas nie miał bladego pojęcia z czego ten złośliwy chochlik cieszył się w duchu. Niemniej, ten spokój wydał mu się tak naturalny, że aż dziwnie sztuczny. Mieliście kiedyś takie uczucie, że coś było dla was aż zbyt normalne? Jeśli tak, zapewne doskonale wiecie, jak czuł się hybryda.
  Lukas uśmiechnął się, jakby do siebie. Cokolwiek knuł ten rogaty demon, on zamierzał mu przeszkodzić.
Basior, nie planując specjalnie kolejnych ruchów, podszedł bliżej szarej wadery, prostując gwałtownie tylną łapę, tak, że zahaczyła o jedną z kończyn Nox, co automatycznie skutkowało utratą równowagi. Sam fakt, że udało mu się zaskoczyć kogoś takiego, był dla Lukasa powodem do dumy. Jednak chłopakowi nie dane było cieszyć się „zwycięstwem” zbyt długo. Jeszcze zanim szara hybryda ponownie wylądowała w błocie, równocześnie zamachnęła się ogonem, podcinając samca. Zupełnie, jakby wcześniej to wszystko obmyśliła… a więc to był ten jej plan? Mały rewanż za to, że basior wcześniej wpakował ją w błoto? Cóż, w takim razie oboje pomyśleli o tym samym.
  -Co to miało być?- Lukas zaśmiał się krótko, po raz kolejny otrzepując się z brudu. Nie mógł uwierzyć, że oboje planowali podciąć siebie nawzajem w tym samym momencie. Nie minęła chwila, a basior usłyszał jak Nocte parska śmiechem.
  -Widzę, że błoto już Ci nie przeszkadza, co?- rzuciła, uśmiechając się diabolicznie. Tak, teraz wyglądała jak prawdziwy demon, który dosłownie przed chwilą powrócił z Piekła. Brakowało jej tylko wideł, a Lukas powstrzymał się od zerknięcia na tyle kończyny samicy, by sprawdzić, czy zamiast łap nie ma przypadkiem kopyt.
  -Nie, kiedy mogę w nie wrzucić kogoś innego.- basior posłał towarzyszce pełen zadowolenia, złośliwy uśmiech. Podszedł bliżej wadery, wyciągając w jej stronę łapę, chcąc pomóc jej wstać, jednak ta odepchnęła go, uśmiechając się przy tym podle. Skutkowało to kolejnym orłem, choć po tej ilości upadków, kolejny nie robił już tak wielkiej różnicy. Tak, jak już wcześniej wspomniałam, zachowywali się prawie jak szczeniaki.
  -Mogę Ci zadać jedno pytanie?- odezwał się w końcu Lukas, gdy oboje postanowili skończyć z przepychankami (choć każde z nich zachowało czujność, nigdy nie wiadomo co i kiedy strzeli temu drugiemu do głowy).
  Nocte obejrzała się na basiora, odrobinę zwalniając przy tym kroku. Przymrużyła oczy i zaczęła pocierać podbródek, ukazując przesadnie zastanawianie się nad odpowiedzią. Zupełnie, jakby rozważała pytanie dotyczące sensu życia, które od wieków dręczy wszystkich filozofów i naukowców, a nie udzielenie prostej odpowiedzi.
  -Nie!- odparła po chwili, szczerząc się złośliwie z zadowolenia.
  Lukas wywrócił oczami, gdy przeszło mu przez myśl, że samica udzieliła mu takiej odpowiedzi tak dla samej satysfakcji. Zupełnie, jakby bardzo bawiło ją zabranianie czegoś innym… całkiem ciekawe, skoro to ona łamała tutaj wszelkie ustalone zasady.
  -Dlaczego mówisz o sobie raz w żeńskim, a raz w męskim rodzaju?- zwrócił się do Nox, zupełnie nie zwracając uwagi na jej wcześniejszą odpowiedź. Szczerze powiedziawszy, była to rzecz, która z początku bardzo go zdziwiła. Spotykał już wilki, które mówiły o sobie w liczbie mnogiej, bądź w trzeciej osobie. Były też wadery, które podawały się za samców i basiory, mówiące o sobie, jak o samicy (choć tacy zdarzali się znacznie rzadziej). Ale jeszcze nigdy nie spotkał się z tym, by ktoś mieszał te dwa rodzaje.
  -Każdy ma swoje dziwactwa.- odparła, wzruszając ramionami, choć ani przez chwilę na jej pysku nie przestał tańczyć złośliwy grymas. Zupełnie, jakby była dumna z tego, że ktoś ją o to zapytał, oraz z tego, że mogła przypomnieć światu o swoich wariactwach. Lukas zaśmiał się, kręcąc z niedowierzaniem głową. A on się martwił, że będzie musiał nawiązać z kimś normalną relację…
  -Jesteś stuknięta.- rzucił bez ogródek.
  Nocte w odpowiedzi wyszczerzyła się zadowolona, ukazując szereg ostrych, białych kłów. Jej mina jednoznacznie mówiła „cieszę się, że ktoś to w końcu zauważył”, co wydało się basiorowi niezmiernie zabawne. Dopiero teraz dostrzegł, że w pewnym stopniu Nox przypominała trochę Sarsanne. Choć jego dawna przyjaciółka mówiła o sobie tylko w żeńskim rodzaju.
  -Zawsze do usług.- rogata hybryda zasalutowała mu ironicznie, dalej nie przestając uśmiechać się diabolicznie (jakby chociaż na chwilę miała zamiar przepędzić ten wredny grymas z twarzy).
  Kiedy tak szli, na chwile zapadła między nimi niemalże grobowa cisza, choć nie była ona nie do zniesienia. Dopiero teraz Lukas zdał sobie sprawę z tego, że idzie przed siebie z właściwie nieznaną mu hybrydą i nawet nie ma pojęcia gdzie ta ich prowadzi. Odwrócił się więc ponownie do Nox, chcąc zadać jej tak oczywiste pytanie (już nie pytałby się o zgodę, skoro wiedział, że samica odpowie „nie”), jednak…
  … Jednak, kiedy znów spojrzał obok siebie, zobaczył, że w miejscu, gdzie wcześniej szedł obok niego ten złośliwy chochlik, teraz nikogo nie było. Poszła sobie? Ale kiedy i dlaczego? Tego nie wiedział. Nie przejmował się tym jednak zbytnio. Skoro jej ostatnie słowa brzmiały „Zawsze do usług” to najpewniej jeszcze się spotkają, możliwe, że w bardzo bliskiej przyszłości.
  Na pysku basiora zatańczył cień złośliwego uśmiechu, kiedy postanowił w końcu przestać szukać wzrokiem szarej hybrydy i ruszyć samemu przed siebie.

***

         Granatowa hybryda siedziała na skraju jeziora, wpatrując się w stojącą spokojnie wodę. Co jakiś czas przed oczami migały mu kolorowe ryby, które zaraz powrotem chowały się w ciemniejszych głębiach jeziora. Minęło kilka godzin od momentu, kiedy wyszedł z lasu, zostawiając tym samym spotkaną dziś hybrydę. Albo to ona zostawiła jego… a może to było tak samo, jak z tym podcinaniem? Zostawili siebie jednocześnie? To byłby nawet zabawny scenariusz.
  Lukas siedział tak w jakże niepodobnym do niego bezruchu. Zdążył już dostrzec stąd kilka ciekawych miejsc , chociażby dziwne konstrukcje, które z daleka przypominały mu trochę ogromne ule. Uznał, że może warto by zwiedzić okoliczne tereny… ale nie teraz, zrobi to później, gdy się trochę ściemni.
Basior już miał odejść od jeziora w poszukiwaniu ciekawszego zajęcia, gdy poczuł, jak ktoś z całej siły wepchnął go do wody. Zanim się obejrzał, był cały mokry, a ciemna grzywka opadła mu na oczy, uniemożliwiając zobaczenie czegokolwiek. Usłyszał nad sobą czyjś śmiech… nie, wzrok nie był mu potrzebny, dobrze znał ten głos.
  -Znowu ty?- rzucił do szaro-czerwonej hybrydy, gdy już wygramolił się z jeziora. Otrzepał się z wody, specjalnie zatrzymując się obok Nocte, tak by choć częściowo ochlapać waderę i nie pozostać jej dłużnym.- Nie złapałaś dziś już nikogo w sidła, że postanowiłaś wrócić?- rzucił kpiącym tonem, unosząc do góry jedną brew. Nocte w odpowiedzi uśmiechnęła się złośliwie.
  -Nie… po prostu zgłodniałam, a w porę przypomniałam sobie, że mój obiad uciekł mi z przed nosa.- odparła, oblizując kły.
  -Jasne. Wspominałaś coś wcześniej, że nie chcesz się zatruć. Moje kości mogłyby Ci stanąć w gardle.- rzucił obojętnie, jakby od niechcenia. Nocte tylko wzruszyła ramionami.
  -Być może, nie będę więc ryzykować. Choć na początku planowałam Cię podtopić, może gdyby mięso zmiękczało nadawałbyś się na obiad.- wyszczerzyła się dumnie, dzieląc się z wcześniejszą „ofiarą” planami, dotyczącymi tego jak planowała go zjeść. Lukas ani razu nie wątpił, że te wszystkie historyjki były zmyślone, ale słuchanie ich było nawet zabawne. Tak, jak wcześniej powiedziała mu rogata hybryda, każdy ma swoje dziwactwa.

Nocte? Przyznam, że nie widziałam co dalej napisać XD