Powoli otworzyłam
oczy. Tuż przy moim pysku pomykały małe, kolorowe rybki. Kłapnęłam zębami tuż
przy nich a te rozpierzchły się w popłochu dostarczając mi nieco zabawy. Szybko
straciłam je z oczu, ale przy moim wzroku nie ma co się dziwić. Zadarłam pysk,
gdzieś tam w górze była tafla wody rozświetlona przez poranne słońce... Jasna
plama. Prychnęłam cicho i z moich ust wydostały się małe bąbelki powietrza.
Zwierzęta na lądzie już od dawna nie spały, w sumie, może to nie był poranek?
Sam nie wiedziałem. Położyłem głowę z powrotem na łapach licząc na dalszy sen.
Nic z tego, słyszałam rozmowy, kroki a nawet oddechy hybryd. Mocno
zniekształcone przez wodę i zagłuszane odgłosami wodnych zwierząt. W takich
warunkach nie byłam w stanie dalej spać. Odbiłam się od dna i jak strzała
przeszyłam wodę by już po chwili znaleźć się na powierzchni. Nawet nie starałam
się czegoś dojrzeć czy wyczuć, to dzięki echolokacji błyskawicznie trafiłam do
brzegu. Gdzie wyszłam i otrzepałam się. Tamta zielona... Inna, powiedziała, że
mogę zostać, ale co mi z tego skoro nie mam co robić. Otrzepałem się w czego
efekcie sierść mi się napuszyła i wyglądałem jak owca. Zaraz jednak opadła. Na
pytanie co by tu zrobić odpowiedziało mi głośne burczenie brzucha.
-Może zając?-
Zadałam sobie pytanie i z natłoku dźwięków jakie do mnie dochodziły wychwyciłam
kroki puchatego.
Szybko i
bezszelestnie pobiegłam tam. Gryzoń skubał beztrosko trawę gdy na niego
naskoczyłam. Rzadko polowałem, zawsze raczej okradałem innych, ale tutaj
zapasów już nie było, więc musiałem załatwić coś na własną łapę. Posiłek był
dobry, choć skromny i z pewnością mogłabym zjeść więcej. Ale to może później...
Teraz gdy już byłam po śniadaniu czas się zabawić. Namierzyłam w odległości
koło 8 kilometrów nadchodzącą hybrydę. Jeśli się pospieszę zdążę stworzyć
ciekawą niespodziankę powitalną. W mgnieniu oka namierzyłam potrzebne mi
obiekty i zabrałam się za ustawianie prostej, acz efektownej pułapki.
Nieznany mi
osobnik od razu wpadł w zasadzkę. Nawet nie zauważył jak trącił łapą małą
splecioną z traw linkę, która pękła i spuściła na nieznajomego kawał kłody. Jak
się spodziewałem odskoczył w wysoką trawę gdzie zaraz jego łapy zaplątały się w
kolejną linę, która ścięła go z nóg. Gdy ten padł na ziemię rozkraczony nie
wytrzymałam i parsknąłem śmiechem. Od nieznajomego dochodziły dobitnie
wypowiedziane przekleństwa pod adresatem nieznanego sprawcy. Zeskoczyłem tuż
przy nim/niej i pochyliłem się z wesołym, choć wrednym uśmiechem.
-Witam, jak tam
poranna rozgrzeweczka?- Zapytałam niby to mimochodem, spomiędzy kłów
nieznajomego wypełzł warkot niezadowolenia po czym zamachnął się na mnie, ale
usunęłam się mu sprzed nosa z małą drwiną.
-A tak na
marginesie, jestem Nocte. Miło mi poznać.- Wykonałem niski i nieco karykaturalny
ukłon.
<Nieznajomy/a?
Ktoś chętny?>
Zaklepuje! x3
OdpowiedzUsuń~Kotonaru~
Hahaha, jaka szybka reakcja, Kotonaru xD
UsuńJa zawsze xD
Usuń