sobota, 20 czerwca 2015

Od Nocte - Poranna rozgrzeweczka

         Powoli otworzyłam oczy. Tuż przy moim pysku pomykały małe, kolorowe rybki. Kłapnęłam zębami tuż przy nich a te rozpierzchły się w popłochu dostarczając mi nieco zabawy. Szybko straciłam je z oczu, ale przy moim wzroku nie ma co się dziwić. Zadarłam pysk, gdzieś tam w górze była tafla wody rozświetlona przez poranne słońce... Jasna plama. Prychnęłam cicho i z moich ust wydostały się małe bąbelki powietrza. Zwierzęta na lądzie już od dawna nie spały, w sumie, może to nie był poranek? Sam nie wiedziałem. Położyłem głowę z powrotem na łapach licząc na dalszy sen. Nic z tego, słyszałam rozmowy, kroki a nawet oddechy hybryd. Mocno zniekształcone przez wodę i zagłuszane odgłosami wodnych zwierząt. W takich warunkach nie byłam w stanie dalej spać. Odbiłam się od dna i jak strzała przeszyłam wodę by już po chwili znaleźć się na powierzchni. Nawet nie starałam się czegoś dojrzeć czy wyczuć, to dzięki echolokacji błyskawicznie trafiłam do brzegu. Gdzie wyszłam i otrzepałam się. Tamta zielona... Inna, powiedziała, że mogę zostać, ale co mi z tego skoro nie mam co robić. Otrzepałem się w czego efekcie sierść mi się napuszyła i wyglądałem jak owca. Zaraz jednak opadła. Na pytanie co by tu zrobić odpowiedziało mi głośne burczenie brzucha.
-Może zając?- Zadałam sobie pytanie i z natłoku dźwięków jakie do mnie dochodziły wychwyciłam kroki puchatego.
Szybko i bezszelestnie pobiegłam tam. Gryzoń skubał beztrosko trawę gdy na niego naskoczyłam. Rzadko polowałem, zawsze raczej okradałem innych, ale tutaj zapasów już nie było, więc musiałem załatwić coś na własną łapę. Posiłek był dobry, choć skromny i z pewnością mogłabym zjeść więcej. Ale to może później... Teraz gdy już byłam po śniadaniu czas się zabawić. Namierzyłam w odległości koło 8 kilometrów nadchodzącą hybrydę. Jeśli się pospieszę zdążę stworzyć ciekawą niespodziankę powitalną. W mgnieniu oka namierzyłam potrzebne mi obiekty i zabrałam się za ustawianie prostej, acz efektownej pułapki.

Nieznany mi osobnik od razu wpadł w zasadzkę. Nawet nie zauważył jak trącił łapą małą splecioną z traw linkę, która pękła i spuściła na nieznajomego kawał kłody. Jak się spodziewałem odskoczył w wysoką trawę gdzie zaraz jego łapy zaplątały się w kolejną linę, która ścięła go z nóg. Gdy ten padł na ziemię rozkraczony nie wytrzymałam i parsknąłem śmiechem. Od nieznajomego dochodziły dobitnie wypowiedziane przekleństwa pod adresatem nieznanego sprawcy. Zeskoczyłem tuż przy nim/niej i pochyliłem się z wesołym, choć wrednym uśmiechem.
-Witam, jak tam poranna rozgrzeweczka?- Zapytałam niby to mimochodem, spomiędzy kłów nieznajomego wypełzł warkot niezadowolenia po czym zamachnął się na mnie, ale usunęłam się mu sprzed nosa z małą drwiną.
-A tak na marginesie, jestem Nocte. Miło mi poznać.- Wykonałem niski i nieco karykaturalny ukłon.


<Nieznajomy/a? Ktoś chętny?>

3 komentarze: