piątek, 19 czerwca 2015

Historia Fery Rosy

        Historia hybrydy zwanej córką Mefistofelesa zaczyna się grubo przed jej narodzinami. Otóż pewnego razu żył sobie młody alfa imieniem Ferris. Znany był ze swego dziwnego podejścia do życia. Doradcy nie omieszkiwali się nazywać go szaleńcem. Miał pomysły po prostu durne, sądził zupełnie nie właściwie, a w życiu kierował się zasadami rodem z książeczki dla dzieci. Stawiał jednak wyłącznie na własne dobro. Miał także siostrę, Addę. Rodzeństwo zawsze trzymało się razem, byli sobie wyjątkowo bliscy. Nikt jednak nie podejrzewał, że była to chora bliskość. Któregoś dnia okazało się, że Adda jest w ciąży. A z kim? No oczywiście z Ferrisem.
  Wszystkim szczęki opadły. Alfa jednak nic sobie nie robił z tego faktu. Wydawało mu się to normalne, nawet będąc w małżeństwie z inną waderą. Samica Alfa mimo wściekłości zachowała trzeźwy umysł i zajęła się zacieraniem wszelkich śladów mogących doprowadzić do obrzydliwej prawdy. Addzie przydzieliła dwie zaufane pokojówki i położną, które zobowiązały się nie wyjawiać nikomu czyje dziecko ma się za niedługo urodzić. Ferrisowi srogo przykazała, by nie spotykał się już nigdy więcej z siostrą. Sama razem z Addą przestały pokazywać się na oczy watasze, a dla przygaszenia ciekawości kazała swojej służce roznieść plotkę, że sama Alfa również jest w ciąży. Doradcy i Ferris również podtrzymywali, że ze względu na stan zdrowia Samica Alfa nie może się przemęczać i dlatego nie wychodzi ze swojego pokoju.
  I tak udało się doczekać dnia porodu. Adda niestety go nie przeżyła. Ferris zrozpaczony śmiercią siostry zobowiązał się razem z partnerką, że wychowają szczeniaka. Służki rozwlekły plotkę, że dziecko Addy i sama wadera nie przeżyły porodu, co wyjaśniło zniknięcie ich obu. Natomiast nieistniejącym dzieckiem Ferrisa i jego legalnej partnerki została mała Fera Rosa.
  Szybko wszystko zaczęło przyjmować niekorzystny obrót. Szczeniak bowiem zastraszająco szybko urósł, a jeszcze szybciej się uczył. W wieku roku Fera była już intelektualnie niczym dorosły, wyglądem przypominała nastolatkę. Nie umknęło to uwadze partnerki Ferrisa, doradców i oczywiście służących, którzy zaczęli roznosić plotki o dziwacznym dziecku pary Alfa. Władca jednak dalej rozczulał się nad swoją kochaną córeczką, rozpieszczał ją i powtarzał wszystkim, że jego dziecko jest przecież normalne. Jednak wkrótce zaczęły się poważniejsze problemy. Dorastająca Fera szybko odkryła, że do życia poza jedzeniem potrzebuje także krwi. A najsmaczniejsza płynęła w żyłach jej rówieśników. Doszło do tragedii. Podczas lekcji polowania Fera ,,przypadkiem" zabiła kolegę z klasy, wbijając mu kły w gardło i nie puszczając, dopóki nie skończył wierzgać łapami. Nauczyciel gdy w końcu znalazł brakującą parę uczniów od razu uciekł i rozpowiedział w watasze co widział. A Ferze było to tylko na rękę. Ferris jednak dalej uparcie ją bronił. W końcu przyszywana matka Fery Rosy udała się po odpowiedzi do szamana. Stary basior aż zachłysnął się słysząc co wyczynia jej przyrodnia córka. Zgodził się obejrzeć córkę. Na nic jednak, bo Fera nie dawała się w ogóle dotknąć. Prawie odgryzła przy tym szamanowi rękę. Sam wygląd wadery i opisy Samicy Alfa doprowadziły do jasnej odpowiedzi. Szaman krótko stwierdził, że Fera Rosa jest strzygą. Domyślił się więc również, że nie była to córka starszej z wader, a nie żyjącej siostry władcy. Na osobności polecił Samicy Alfa aby pozbyła się potwora, najlepiej spalając ją na stosie z jałowca i to jak najprędzej. Fera podsłuchała całą rozmowę. Gdy usłyszała, że jej prawdziwi rodzice byli rodzeństwem o mało sama nie zwymiotowała (a przecież oglądała już gorsze rzeczy). Nie myśląc wiele uciekła. I tak dwa lata włóczyła się po świecie co jakiś czas zatrzymując się w pobliżach watah, wybijając miejscową zwierzynę, a czasem nawet mieszkańców. A imię Fera Rosa stało się uosobieniem córki samego diabła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz