Aby z miejsca zażegnać parę wątpliwości pozwólcie, że na początku wyjaśnię, czym właściwie są Głosmoki (popularniej nazywane ,,Baka").
Początki tego dziwnego gatunku nie są nigdzie dokładnie opisane. Jest w nich pełno niejasności. Otóż wszystko zaczyna się dawno, dawno temu podczas legendarnej już Wojny Stuletniej. Posłańcy walczących watah co dzień ryzykowali życie przenosząc wiadomości między obozami. Nie rzadko ginęli lub ponosili ciężkie, trwale okaleczające rany. Toteż alfa jednej z takich watah zaczął szukać innego sposobu na komunikowanie się. Początkowo wysyłali gołębie, jednak wrogowie przechwytywali je z łatwością za pomocą myszołowów i innych drapieżnych władców przestworzy. Wtedy zaczęli szkolić jastrzębie. I te niestety były zbyt wolne i łatwe do schwytania. Potrzebowali czegoś szybkiego, silnego i wytrzymałego. Szczęściem do watahy zawitał jakiś tajemniczy kupiec. Zaoferował Alfie kupno jaj smoka karłowatego. Władca z ochotą wydał na nie majątek i rozkazał dopilnować, aby wszystkie po wykluciu posłać na trening kurierski. Rozwiązanie było genialne. Smoki świetnie radziły sobie z omijaniem zastawianych przez wrogów pułapek. Hodowcy zaczęli je krzyżować na różne sposoby. Otrzymali małe, szybkie jak błyskawica latające gady, posiadające na dodatek zdolność regeneracji i...mówienia! Tak! W połączeniu z ich fotogeniczną pamięcią byli to posłańcy doskonali. Głosmoki potrafiły powtórzyć adresatowi otrzymaną wiadomość bez zająknięcia, a nawet perfekcyjnie imitując głos nadawcy. Były jednak dosyć...głupie. Inaczej tego nazwać nie można. Nie miały własnego zdania, nie umiały układać własnych słów, a jedynie powtarzać te, które im kazano. Stąd też po wielu latach od zakończenia wojny, gdy wilki zapomniały jak wielką rolę pełniły, Głosmoki zyskały nazwę ,,Baka". Z języka japońskiego jest to synonim debila, idioty i innych, nieprzyjemnych dla ucha określeń.
Tak docieramy do tej właściwej historii.
Pewnego dnia, w pewnej watasze, w której rozwinęła się hodowla Głosmoków, z wiosennego miotu wykluł się ot, zwykły szarawo-pomarańczowy samczyk. Zaraz po zakończeniu (krótkiego) szkolenia zastąpiono nim jakiegoś starszego osobnika. Dzieciak otrzymał jakże piękne imię ,,Numer 22"i pilnie zajął się służbą. Dwadzieścia Dwa był wyjątkowym pechowcem. Co chwila trafiał na urlop z odgryzioną łapą, połową skrzydła, czy połamanym ogonem. Gdyby nie regeneracja pewnie dawno byłoby po nim. Hodowcy zawsze z niedowierzaniem kręcili głową gdy samczyk niemal rutynowo musiał odbyć parodniowe samoleczenie. Paru nawet zapałało do niego sympatią. Jednak po którymś razie naczelny hodowli uznał, że Dwadzieścia Dwa jest jakąś ,,wadliwą sztuką" i nie nadaje się do pełnienia służby. Toteż rannego, półżywego Głosmoka porzucono w środku lasu na pastwę dzikich zwierząt. Nie przewidzieli jednej rzeczy: Numer 22 znalazła wadera imieniem Yo-landi. Należała do swego rodzaju ,,grupy przestępczej" razem z dwoma innymi basiorami. Zauroczona małym stworzonkiem zabrała je do ich kryjówki. Wybłagała od kompanów, aby pozwolili jej go zatrzymać. Zgodzili się. Szef szajki widział w tym jednak własny zysk. Miał jedyną okazję, by wytresować własnego Głosmoka. Maluch mógł zdobywać dla niego przydatne informacje bez żadnych podejrzeń. A więc Dwadzieścia Dwa został u nich. Oczywiście tak nie był już nazywany.
Gdy się ocknął Yo-landi dała mu na imię Chappie.
Od tamtej pory wadera uczyła go jak małe dziecko. Chappie stał się pierwszym Głosmokiem o własnej świadomości, a nie bezmyślnym zwierzęciem. Wychowywała go jak małe dziecko. Gdy już nabrał zaufania do swojej nowej rodziny, dowódca bandy wprowadził w życie swoje plany. Chappie nieświadomie stał się narzędziem w wielu przestępstwach. Jednak gdy dostał bezpośredni rozkaz, by okraść wilka zajmującego się złotnictwem - sprzeciwił się. Szef oniemiał. Po raz pierwszy usłyszał od Głosmoka "Nie". A dłaczego?
- Mamusia mówiła Chappiemu, że to złe - usprawiedliwił się samczyk.
Tym sposobem nieumyślnie ściągnął na Yo-landi poważne problemy. Szef wściekł się nie na żarty. Do tej pory tolerował niańczenie Chappiego wbrew jego ,,przeznaczeniu", ale ta mała kropla przepełniła czarę. Doszło do ostrej sprzeczki. Chappie nie rozumiał co się dzieje. Siedział cicho, przerażony...
Dopóki Szef nie uderzył Yo-landi.
Głosmokowi nie mieściło się w głowie, by KTOKOLWIEK krzywdził jego mamusię. Rzucił się na zaskoczonego Szefa. Owszem, był od niego mniejszy i słabszy. Jednak basior sam przecież wpajał mu jak się skutecznie bronić i kontratakować. Ale to było za mało. Chappie w końcu uderzył w ścianę jak szmaciana lalka, a wilk wpadłszy w bojowy szał wyżył się, nie na nim, lecz na Yo-landi. Wadera nie miała z nim żadnych szans. Krzyknęła tylko do Chappiego, aby uciekał i zginęła w nierównej walce. Instynkt zmusił samczyka do ucieczki.
Później, przez długi czas (do dzisiaj praktycznie) wypominał sobie, że zawiódł mamusię, że dał ją skrzywdzić. Obiecał sobie, że już nigdy nie da innym zrobić krzywdę jego przyjaciołom. Z tym żelaznym postanowieniem dotarł tutaj.
Nayan czemu twoje postacie zawsze są takie....milutkie (?) a mają taką traumatyczną historię hm?
OdpowiedzUsuń~mały smutny Rekinek (który właściwie powinien pisać opo a nie komentarz)
Nie wiem. Tak mi jakoś zawsze wychodzi :/ Chociaż Inna żadnej traumy nie przeżywała, a Xin jak na mój gust nie należy do milutkich.
UsuńA z postaci Chappiego jestem wyjątkowo dumna ^^
Chappie jest uroczy >v<
UsuńW sumie to ciekawa postać. Nie mogę się doczekać pierwszego opka ^^
~ młoda punkówa, która jakimś cudem wbiła się na internet xD
No muszę przyznać masz powody do dumy Nayan ;3 .Wyjątkowo udana postać ,jak na mój gust to jedna z lepszych na tym blogu (a już na pewno lepsza od mojej) i w dodatku urocza i taka no...
OdpowiedzUsuń~Tibu
Ma w sobie "to coś" ^-^
UsuńNo ma ,,to coś'' nie da się zaprzeczyć.Choć znacznie trudniej dokładnie powiedzieć czym ,,to coś'' jest i wciąż niejasne jak ,,takiego czegoś'' używać a żeby postać była ciekawa...
UsuńO rany...ale mamy tutaj rozkminy no cóż widać temat tych rozkmin warty
~Tibu (który już napisał opowiadanie)
I chwała Tibu za to.
OdpowiedzUsuń~Wcale nie milutka Samira
Jak dla mnie milutka ;3
Usuń~Rekinek
Nie chcę być hejterem ale historia prawie ta sama co w filmie pod tytułem ,,Chappie" a że oglądałam ten film to wiem o czym mówię
OdpowiedzUsuń