Wadera zmarszczyła brwi. Przekrzywiła odrobinę głowę, nie spuszczając wzroku z nieznajomego. Po tym biegu i całej „próbie możliwości” wiedziała już czego można się po nim spodziewać. Miała już niejakie pojęcie o tym jaki jest hybryda i co o nim myśleć. Nie była to pozytywna ocena. To znaczy, basior z pewnością, tak jak i ona, był tutaj czarnym charakterem.
„Ale może to i dobrze.”- pomyślałam Maura- „Przynajmniej możemy sobie darować zbędnych uprzejmości.”
Jednak coś jej tutaj nie pasowało. Dlaczego ten hybryda po testowaniu jej umiejętności teraz, jakby nigdy nic, leżał sobie przy jeziorze i wygrzewał na słońcu? Nie potrafiła tego zrozumieć: tego jak szybko się zmienił.
Podeszła pewnie do obcego, jednak wciąż nie spuszczając z niego wzroku. Maura była bystrą samicą i nie wykluczyła możliwości, że wilk robi sobie z niej jaja i jego zachowanie jest tylko swego rodzaju grą. Kolejnym podstępem.
Usiadła na trawie, w bezpiecznej odległości od nieznajomego i obrzuciła go lodowatym spojrzeniem. Chciała w ten sposób pokazać mu, że ona jest kimś z kim trzeba się liczyć. Tak na wszelki wypadek, gdyby basior miał co do tego jakieś wątpliwości. Jednak obcy miał zamknięte oczy, przez co nic nie wskórała.
Maura przewróciła oczami i szturchnęła nieznajomego. Mocno. Ten zaraz otworzył oczy i posłał wilczycy gniewne spojrzenie.
-Ej! Co to niby miało być?
Maura jednak nie zwróciła uwagi na jego słowa. Podeszła do obcego i położyła mu swoją łapę przed oczami.
-Ile widzisz palców?
Basior zrobił wielkie oczy i zaczął wpatrywać się w samicę jak głupi. Maurę odrobinę to rozbawiło, ale nie dała tego po sobie poznać.
-Co to ma zzznaczyć?- nieznajomy zmarszczył brwi. Takiego pytania na pewno się po niej nie spodziewał, co bardzo ucieszyło Maurę. Ale teraz również nie dała tego po sobie poznać.
-Odpowiadaj.- dziewczyna przysunęła łapę bliżej pyska hybrydy.- Ile palców?
-Czte…
-Źle. Wilki nie mają palców.- odparła zadowolona, jednak nadal nie spuszczała oka z obcego. Tak na wszelkie wypadek, gdyby ten stwierdził, że podetnie jej nogi, ale wrzuci do wody. Jednak nic takiego się nie zdarzyło, dlatego Maura kontynuowała:
-To dowodzi, że masz nie po kolei w głowie i stąd twoje dziwne zachowanie. Hm… a może masz rozdwojenie jaźni?
-Co takiego?!- fuknął wilk, posyłając dziewczynie nieufne spojrzenie.
-Jak to jest, że teraz tak po prostu leżysz sobie beztrosko i opalasz się jakby nigdy nic, a wcześniej testowałeś moje możliwości, co cwaniaczku?
Chłopak po prostu wzruszył ramionami, jakby odpowiedź była aż zbyt oczywista. Jakby dziwiło go to, że Maura jeszcze na nią nie wpadła.
-Lubię tę porę dnia. Podczas wschodu słońca, można się wygrzewać, nie narażając się na przegrzanie.- wyjaśnił. Maurze zaraz do głowy przyszła złośliwa odpowiedź i nie powstrzymała się od jej wygłoszenia:
-Oooohh, a więc ktoś tutaj jest delikatny.
Chłopak zaraz obrzucił ją lodowatym spojrzeniem, jakby określenie go delikatnym było największą obrazą, jakiej kiedykolwiek doznał. Z kolei Maura uśmiechnęła się złośliwie, teraz nie kryjąc już rozbawienia. Jednak jej przeciwnik szybko znalazł odpowiednią uwagę na złośliwości Maury.
-I mówi to ktoś kto tak łatwo traci równowagę i sssspada z drzewa, co?- teraz to basior uśmiechał się diabolicznie, a samica piorunowała go spojrzeniem. Ale to nie był koniec.
-A to z kolei mówi ktoś, kto tak po prostu mnie z tego drzewa zrzuca, nie?
-Ja? Zrzuciłem cię z drzewa? Nie mam pojęcia o co mnie oskarżasssz.
Maura przewróciła teatralnie oczami.
-Ej, nie ze mną takie numery.- na te słowa chłopak uśmiechnął się szyderczo, czego Maura zupełnie nie rozumiała. Przecież właśnie go przyłapała! Czemu więc tak się zachowuje?!
-Ooohh mówisz o tym, tak?- basior mówił beztrosko, jakby mówił jej o jakimś równaniu matematycznym , a nie zrzuceniu jej z drzewa.- Cóż to był takie mały test.
Maura otworzyła szeroko oczy. Wpatrywała się w nieznajomego z niedowierzaniem. Zaraz jednak odchyliła do tyłu głowę i parsknęła śmiechem
-Jak to nazwałeś? Test? Ha!
-Coś nie tak?
Dziewczyna przez chwilę nie odpowiadała. Znów parsknęła śmiechem, jednak tym razem był on trochę bardziej uprzejmy. Po czym, nadal rozbawiona, zwróciła się do nieznajomego i, jakby nigdy nic rzekła:
-Jesteś stuknięty.
Eeeemmm… Xin? Dobra, pomińmy, że to opowiadanie jest dziwne i chaotyczne. I bez ładu i składu. I dziwne. I generalnie nic się kupy nie trzyma, bo wszystko jest dziwne. Tiiiaaa… no ale cóż. Ważne, że jest ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz