wtorek, 26 maja 2015

Od Kotonaru do Innej - Małe Wyjśnienie

        Tym razem to Kotonaru parsknął śmiechem, nie tak głośny i nieopanowanym jak Inna parę minut temu, jednak i tak wadera spojrzała na niego jakby faktycznie brakowało mu którejś klepki. Samiec spojrzał na nią z lekko rozbawionym pyskiem, jednak jego oczy pozostały zimne i niewzruszone.
- Pytanie powinno brzmieć, „co jest ze mną tak jak powinno być?” – stwierdził ponurym głosem, nie pasującym nieco do jego wyrazu pyska – Byłoby mniej do wymieniania. – samiec podniósł wzrok ze ściany, w którą go wbił i przeniósł go na oczy samicy.
Wpatrzył się w nie przez chwilę, a uśmiech pojawił się na jego twarzy. Tak, to były dokładnie oczy Suianei – kształ, kolor, ten żywy płomień w ich głębi.
- Na co się tak patrzysz? – zapytała samica odwracając wzrok.
- Nawet nie wiesz jak bardzo przypominasz mi miłość mojego życia, mój cały sens istnienia. – pokręcił głową, jednak cień uśmiechu nie znikał mu z ust.
Dopiero po tym spotkanbiu z lubą był w stanie odsunąć na bok to co złe i przejżeć na oczy oraz dostrzeć piękno ukryte głęboko w tej waderze, piękno które przypominało mu o tym co w życiu przeżył, co go zmieniło i to na czym mu zależało . To była jego Suianei, w innym, orginalnym wydaniu, ale tak bardzo mu przypominała lwicę, że momentami aż serce biło mu mocniej na jej widok, na niektóre gesty, które czyniła.
- A... Jak to ja? – zapytała zbita z tropu, kompletnie nie spodziewając się takiej odpowiedzi.
- Też mi się to wydaje niedożeczne. – samiec przeciągnął się (zachaczając ogonem o ścianę i wybijając z niej kilka sporych drzazg) – Sorka. – mruknął kładąc się na brzuchu i zajmując prawie całą dostępną powierzchnię.
- Spoko...
Samiec westchnął, tak nigdzie nie dojdą - samica nie wie o co kompletnie chodzi, uważa go pewnie za kopniętego psychicznie wariata, a on w takim jej stanie rzeczy nie był zdolny dojść z nią do porozumienia.
- Usiądź sobie, bo to kawałek ładnej historii. – powiedział przesuwając się ile mógł do ściany, że zrobić jej miejsce.
Samica z nieprzytopnym wyrazem pyska usiadła powoli, patrząc się na niego uważnie, jakby była w jednym pokoju z seryjnym mordercą.
Naru opowiedział jej wszystko, od początku do końca. Skąd miał bordowy kosmyk, jak dołączył do wojska, kim się stał, jak jego losy się dalej potoczyły, rozwinął temat Suianei, ich życia w górach, jej tragicznej śmierci, kończąc opowieść o zajściu przy urwisku i swojej decyzji o powrocie. Normalnie nie powiedziałby tego byle komu, jednak jej wiedział, że mógł zaufać. Jedno spojrzenie jej oczu, a – mimo tego, że w ogóle jej nie znał – skoczyłby za nią z urwiska. Wadera miała nad nim władzę, o której nie miała nawet bladego pojęcia.
„I lepiej, żeby jak najdłużej o tym nie wiedziała”, stwierdził w myślach samiec, choć wiedział, że prędzej czy później wilczyca dojdzie do tego wniosku.

Gdy zakończył opowieść wpatrzył się w dziewczynę, która słuchała uważnie jego historii pochłaniając każde jej słowo. Samiec jednak nie mógł przewidzieć jej następnej reakcji, wątpił żeby wyśmiała go teraz i uznała za psychola, ale nie mógł też tego wykluczyć kompletnie. Siedział i cierpliwie oczekiwał na jej kolejne słowa...

Inna?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz