środa, 20 maja 2015

Od Innej (CD Slave) - ,,Nie wiesz z kim zadzierasz"

        To co zrobiłam po pytaniu wadery było zdecydowanie sprzeczne z moim charakterem i chyba nie było to zbytnio kontrolowane...
  Wybuchnęłam kpiącym śmiechem.
  Wszyscy (zwłaszcza Naru) spojrzeli na mnie zaskoczeni. Mnie samą zdziwiła własna reakcja, ale to przecież było zupełnie niedorzeczne! Mam jej mówić co tutaj robię? Tłumaczyć się? I jeszcze ta nuta rozkazu...Nie, to wszystko było ponad moją wytrzymałość.
  - Co MY tu robimy? - wysapałam między spazmami śmiechu.
  Nie mogłam się uspokoić. Moją rozmówczyni zaczęło to wyraźnie irytować. Kotonaru cały czas patrzył na nią groźnie. tak samo jak Xin. Byli gotowi na odparcie potencjalnego ataku...na mnie. Tak, to dopiero dziwne. Ktoś mógłby się rzucić w MOJEJ obronie? Kto by pomyślał...
  W końcu Naru nie wytrzymał i szturchnął mnie w bark. Przestałam się śmiać, dalej jednak na moim pysku kwitł złośliwy uśmiech.
  - Wybaczcie, Naru, Xin, nie wiem co we mnie wstąpiło - powiedziałam i podeszłam do wadery. Blisko. - Mimo faktu, iż mnie wyraźnie uraziłaś, odpowiem na twoje pytanie. Otóż tak się składa, że tutaj MIESZKAMY. Ja od prawie dwóch lat. To nasz dom. To WY jesteście tu "gośćmi", więc daruj sobie dyktowanie mi warunków. Nie mam z czego się tobie tłumaczyć. Nie mam też zamiaru przeciągać tej nieprzyjemnej dla wszystkich rozmowy dłużej niż to konieczne - po ostatnim słowie z mojego pyska niechcący wymknął się płomień. Wyprostowałam się, przewyższając nieco wzrostem waderę. - Jeśli chcecie możecie zostać. Wszystkie domki, oprócz TEGO, są wolne. Róbcie co chcecie, tylko nie próbujcie mnie denerwować. Ciebie się to też dotyczy - rzuciłam ostrzegawcze spojrzenia Xinyuanowi.
  Wszyscy uznali to za zakończenie rozmowy i wyszli z jaskini. Kotonaru chciał wyjść na końcu, ale zanim przestąpił próg powstrzymałam go:
  - Ty zostajesz. Mamy do pogadania.
  Naru westchnął, usiadł przede mną i przygotował się mentalnie na kolejne baty. Nie doczekał się jednak oczekiwałam jedynie odpowiedzi na jedno dręczące mnie pytanie:
  - Co jest nie tak z tobą?
  Nie powiedziałam tego ani wrogo, ani impulsywnie. Widziałam, że coś jest z nim nie tak. Nagle stał się jakiś...weselszy?


Naru? Wybacz tą krótkość, ale mam wypraną wenę *^* Może ty mi ją nakręcisz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz