sobota, 2 maja 2015

Od Innej (CD Miyuki) - Kompletny chaos...

        - Witam w Przystani! - powiedziałam wesoło.
  - Czyli...tutaj mieszkasz? - zapytała Miyuki. - Ładnie tutaj.
  - Jak chcesz to ty również możesz tutaj zostać - odpowiedziałam. - Ty również, Xinyuanie - samiec zwrócił na mnie swoje czerwone ślepia.
  Miyuki wyglądała na zachwyconą. Mój drugi rozmówca jednak dłużej się zastanowił, aż w końcu odpowiedział, że może zostanie tu na jakiś czas, a później "się zobaczy". Mimo wszystko byłam jednak szczęśliwa. W końcu nie będę musiała sypiać na drzewach. Znowu będę mieć jakiekolwiek dusze do towarzystwa. Nie będę musiała sama polować...
  A mimo wszystko wyczuwałam jedną, denerwującą skazę w tym diamencie. Tak, chodzi o Kotonaru. Po cholerę robił mi fałszywą nadzieję? I czemu ja cały czas o nim myślę?! To przez to tajemnicze zachowanie. Jakaś część mnie dalej czuje niedosyt, chce się dowiedzieć czemu tak mnie "zbył", dlaczego nie chciał ze mną wcześniej porozmawiać...
  Dlaczego unikał mojego wzroku...
  NIE! Dosyć! Przestań, pieprzony mózgu! Poszedł sobie, nie wróci, jego sprawy nie są moimi i basta! Teraz trzeba zająć się Xin'em i Yuki.
  - Może chcecie sobie znaleźć jakiś dom? - zaproponowałam.
  - Któryś z tych? - spytała Yuki, chyba dalej nie dowierzając.
  - Pewnie! Wszystkie są wolne oprócz tego tam, tuż przy najniższym konarze - kiwnęłam łbem w tamtą stronę. Wadera pokiwała łbem na znak, że zrozumiała i pobiegła przed siebie. Xinyuan po naprawdę krótkim namyśle poszedł za nią.
  Odetchnęłam z ulgą. Ruszyłam z powrotem w stronę Strażnicy. Nie wiem dlaczego. Po prostu...Może Naru jednak wrócił? Nie, to niedorzeczne. Jest już wieczór, wszyscy już powinni zabierać się do snu. Chyba nawet pogoda chciała mnie przekonać do pozostania w przystani, bo przez niebo przetoczył się grzmot. A tam, parę kropel, pomyślałam. Jednak zaraz na moją głowę spadła struga wody, jak z ukropu. Ulewa od razu zalała Przystań i nawet wielkie liście tutejszych gigantycznych drzew w niczym nie pomogły. Zaklęłam pod nosem i schowałam się do najbliższego domku. Nie przeszło do zmroku, więc stwierdziłam, że równie dobrze mogę tu zostać na noc.

  Wstałam niezbyt wcześnie. Chyba za bardzo mnie poprzedni dzień zmęczył. Przeciągnęłam się i wyszłam na zewnątrz. Od razu wyczułam, że coś mnie obserwuje. Obejrzałam się na boki i...kto by pomyślał na kogo natrafiłam. Dwa metry dalej stał Kotonaru. Wyglądał na dość...przybitego.
  Nie powstrzymało mnie to przed zrobieniem mu wywodu.
  - Co ty tu jeszcze robisz?! - warknęłam.
  - Ja chciałem...
  - CO CHCIAŁEŚ? Zostawiłeś mnie na lodzie, przy dwóch obcych hybrydach, z czego jedna bez większego problemu rozerwałaby mnie na strzępy gdybym nie znała chińskiego! - podeszłam do niego wyraźnie wściekła. - Co chwila stroisz humory jak naburmuszona baletnica i odchodzisz sobie, po czym wracasz licząc na przyjęcie godne syna marnotrawnego! O co, cholera jasna, chodzi?!
  Naru przez chwilę w spokoju przetrawił mój wybuch i chciał coś odpowiedzieć, jednak przerwał mu jakiś hałas z góry. Obejrzeliśmy się tam równocześnie. Coś się działo przed moim domkiem.
  - Dokończymy tą rozmowę później - warknęłam i pobiegłam do schodków. Samiec poszedł za mną.
  Gdy dotarłam na górę zobaczyłam taką oto scenę: w wejściu do mojego domu stałą jakaś zielona, koścista hybryda, druga - będąca połączeniem wilka ze smokiem, ale zachodnim (czyli nie tak jak ja) - stała w pozycji do ataku warcząc na stojącego najbliżej mnie Xinyuana. Ostatni z wymienionych syczał ostrzegawczo wystawiając co chwila swój rozdwojony język, taksując samicę morderczym wzrokiem. Za Xin'em stała zaskoczona Miyuki.
  - Co tu się stało?! - wrzasnęłam nadal nakręcona po spotkaniu Naru.
  Wszyscy od razu zwrócili się w moją stronę.
  - Ta żmija zzzaatakowała Miyuki - wycedził Xinyuan.
  Dobra, takiej opiekuńczości się po nim nie spodziewałam. Widać było, że mała wadera bardzo zaciekawiła samca (w tym zdrowym tego słowa znaczeniu). Nie odstępował jej kroku. Kto by pomyślał?
  - I kogo ty tu nazywasz żmiją? - warknęła nieznajoma.
  - Spokojnie! - wtrąciła się Yuki. - Xin, ona to zrobiła nieuważnie, pewnie myślała, że jestem niebezpieczna...
  - Ale ssskoczyła na ciebie!
  - CISZA! - urwałam. Z mojego pyska buchnął płomień. Bez strachu podeszłam blisko do nieznanej wadery. - Kim jesteście?


Slave? Harkir? Miyuki? Z tobą Naru mam do pogadania po tym wszystkim -,-

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz