Pokazywanie Oriemu terenów nie było głupim i bezcelowym pomysłem.
Dzieciak jest ciekawy wszystkiego, podoba mu się tutaj. Widzę też że co
chwilę mi się przygląda, jednak ja nie jestem bez winy - też popatruję
na Roshanadaan'a.
Wiecie, jednak to jest coś. Przez całe życie w tym kontekście byłam
wyjątkowa, tak to można nazwać. Świecące na niebiesko oczy, nos, cętki,
poduszki łap i uszy... A tu bummmm! Po 6 latach życia pojawia się drugi
taki - dzieciak jakby nie było, tak jestem stara - święcący piernik tyle
że on świeci cały. No i mnie zagięło...
W każdym razie po obejściu mniej więcej terenów - no przyznam, że mi się
nie chciało, przyznam, poza tym to zajęłoby okropnie dużo czasu -
skierowałam się w stronę Przystani żeby znaleźć Inną. Tak się składa, że
akurat zapadła cisza.
- Więc, mój młody przyjacielu. Jeśli mogę spytać, czym jesteś? - zadałam pytanie.
Ja wiem, ja wiem. Bezpośrednio i w ogóle, ale co ja poradzę? Taka jestem!
- Tak proszę pani. Jeste...
- Czekaj. - Zatrzymuję się i wyciągam łapę do przodu. Biorę wdech i
kończę. - Mam na imię Visphota. Nie Pani, poza tym... Zbliż się... mam
kompleksy. Widzisz, stara jestem i jak tak mówisz to czuję się jeszcze
bardziej stara. Mów po imieniu, ewentualnie mogę zostać
twoją...eee...ciocią? Niet. Mentorką! O! Tak. Nazywaj mnie proszę
Mentorką. Wiesz, ja dłużej świecę na tym świecie od ciebie, prawda? -
Mrugam porozumiewawczo do Oriego.
- Oooooo. Rozumiem. Przepraszam. Czy już mogę?
- Tak, tak. Mów.
- Ja... Nie wiem. Mam uszy królika, kopyta, ogon małpy... Nie wiem czym dokładniej jestem.
- Oooo. Okey. Nie przejmuj się, tutaj jest tyle dziwadełek, że ci uszy
klapną jak ich zobaczysz. No, właśnie! Patrz. Oto i Przystań!
Rozglądam się w poszukiwaniu wzrokiem domu Innej. Aha! Jest.
- Idziemy tam. - Wskazuję łapą miejsce.
- Tak jest, Mentorko. - "Mmmm, moje ego już to lubi!"
~~Och, jesteś ostatnio bardzo próżna!
~Zamknij sie i nie psuj mojej chwili chwały!
~~Przestań. Wszyscy wiedzą, że to ja jestem ta fajna!
~Ty idiotko! Nikt nie wie, że jest nas dwie.
~Ty to powiedziałaś.
A niczego nieświadomy Ori drobił u boku z wierzchu całkiem spokojnej
hybrydy, czując jednak, że zaczyna mu być gorąco odsunął się odrobinę.
- Mentorko?
- Tak?
- Czy... czy dużo jest tutaj hybryd?
- A...eeee... no kilka tak!
- A świecących?
- Oj, nie. Tylko my! - Widząc jednak posmutniałą minę Oriego dodałam
szybko - Ale! Jest tu bardzo fajna hybryda imieniem Chappie. Ciekawe
gdzie się podział ten smyk? Zapoznam cię z nim, dogadacie się!
Parę chwil później jesteśmy na miejscu. Przed wejściem do domku uśmiecham się do młodego i wchodzę do środka.
- Puk puuuk! - wołam.
- Kogo niesie?
- Nie mnie! - prycham, śmiejąc się. Inna na pewno już wie że to ja. Zawsze tak mówię, żeby wiedziała!
~~Głupie masz ostatnio pomysły, Visphoto!
~Nie skomentuje twoich.
- Vista! Kogo tym razem ma... Oooooooooo! No hej. - Wadera wyłania się z innego pomieszczenia.
- Ori, to jest Inna. Inna, to jest Ori.
- Rozumiem, że młodzieniec chce dołączyć? - pyta zielona.
- E... - zawieszam wzrok na Orim. Tak mi się wydaje?
- Tak, proszę pani.
Wymieniam spojrzenia z Inną. Ją też śmieszy to miano, widzę to w jej
oczach ale obie wytrzymujemy - pozornie - i po chwili Inna zabiera
Oriego do siebie ustalić co i jak. Ja natomiast postanawiam odszukać
Chappiego, a potem wrócę po Oriego. Tak, dzisiaj będę zalatana i nie
będę...
Nieważne.
Chappie!
- Ciekawe gdzie się podział ten mały...
- Vistaaaaaaa!
Obracam się i co widzę? No ja wiem, wyście są tacy inteligentni!
- Cześć Chappie - wzdycham, przewrócona przez rozpędzonego Głosmoka.
- Chappie poznał nowych przyjaciół!
- Tak? - pytam, szczerze zdumiona.
Myślałam, że znam te same hybrydy co on ale widocznie się myliłam. Hmm, trzeba ich będzie więc odwiedzić!
- A wiesz że ja też? - mówię z uśmiechem.
- Tak? A kto to?
- Och, Chappie. Czekaj, nie ta łapa... Auć! Momencik... No, teraz to
skrzydło... Świetnie. A, to taki świecący pyrpeć, Ori ma na imię. I
świeci! Jak ja, tylko on świeci cały i w ogóle wiesz, jest bardzo fajny
i... Chappie?
- Czyli Vista już nie lubi Chappiego? Lubi Oriego bardziej? - chlipie Głosmok.
- Że co?! Nie! Znaczy, obu was lubię tak samo. On jest teraz u Innej,
może zaczekamy? Poznacie się, a potem pójdziemy odwiedzić twoich nowych
znajomych? Poza tym... No wiesz?! Ja też mogę się obrazić skoro ty
znalazłeś sobie nowych przyjaciół. - Udaję obrażoną.
- Nie, nie! Chappie poznał ale... A gdzie Tiburon?
No i koniec dobrego humoru...
- Słuchaj Chappie. Tibu odszedł i... No nie ma go.
- Jak to nie ma? - słyszę, ale to nie jest głos Głosmoka.
- Tak Inna. Tibu sobie poszedł... w nocy.
- Aha... - Wydaje się, że wadera jest lekko zaskoczona tą sytuacją ale
po chwili wzrusza barkami i wchodzi do swojego domku, żegnając nas
krótkim "Na razie!".
A więc zostałam z dwoma pyrpeciami... To się nie może dobrze skończyć.
- Chappie, to jest właśnie Ori. Ori, to mój przyjaciel Chappie o którym ci mówiłam.
Chłopcy? Skoczymy potem do Fery i Bliźniaków? Gdzie zadyma tam muszę być w końcu i ja, bo ostatnio zamieniam się w niańkę! :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz