Patrzę na nią dłuższą chwilę czując jak serce podchodzi mi do gardłą a nętrzności skręcają w ciasny supeł.Wadera wciąż uśmiecha się krzywo przechylając nieco głowę.Biorę głęboki oddech, potem następny i jescze jeden.Przecież jej tego nie powiem!Znamy się ledwie od paru chwil.Jednak coś w uśmiechu wadery zmusza mnie do otworzenia pyska.
-Przypominasz mi kogoś-wyrzucam z siebie tonem takim jakiego bym użył mówiąć ,,zabije twoją żonę i zjem twoje dzieci''
Vista marszczy nos jednak nie przestaje się uśmiechać wręcz przeciwnie! Jej uśmiech staje sie coraz szerszy.
-I?-pyta wyczekująco
-Kogoś za kim przepłynąłem ocean- mówię głosem drżącym z emocji
-Rybokob zakochany?!-wtrąca wadera żartobliwie
-Nie!-warcze obnażając zęby
Vista cofa się kawałek na widok dwóch rzędów rekinich kłów.Ciągle jednak się uśmiecha.Po chwili udaje mi się doprowadzić do pożądku.Mimowolnie spuszczam wzrok trochę zawstydzony tym nagłym wybuchem.
-Przypominasz mi kogoś-wyrzucam z siebie tonem takim jakiego bym użył mówiąć ,,zabije twoją żonę i zjem twoje dzieci''
Vista marszczy nos jednak nie przestaje się uśmiechać wręcz przeciwnie! Jej uśmiech staje sie coraz szerszy.
-I?-pyta wyczekująco
-Kogoś za kim przepłynąłem ocean- mówię głosem drżącym z emocji
-Rybokob zakochany?!-wtrąca wadera żartobliwie
-Nie!-warcze obnażając zęby
Vista cofa się kawałek na widok dwóch rzędów rekinich kłów.Ciągle jednak się uśmiecha.Po chwili udaje mi się doprowadzić do pożądku.Mimowolnie spuszczam wzrok trochę zawstydzony tym nagłym wybuchem.
-Tak...-przyznaję niechętnie-zakochany
-I jak się z tym czujesz?-pyta wadera przystając na moment
Kiedy utkniesz jedną nogą w szarych piaskach mour dużo łatwiej postąpić jeszcze krok i utonąć niż szarpać się niepotrzebnie przedłużając męki.
-Źle-warczę pod nosem
-I jak się z tym czujesz?-powtarza Vista
Ignorując jej pytanie przyśpieszam kroku tak ,że Vadera musi prawie biec żeby nademną nadążyć.Oglądam się na Głososmoka który kawałek od nas obskakuje do okoła Araless machając zdrowym skrzydłem.
-To jest Chappie-słyszę jak skrzydlate stworzonko próbuje przedstawić się gryfowi
Vista trąca mnie bokiem.
Kiedy utkniesz jedną nogą w szarych piaskach mour dużo łatwiej postąpić jeszcze krok i utonąć niż szarpać się niepotrzebnie przedłużając męki.
-Źle-warczę pod nosem
-I jak się z tym czujesz?-powtarza Vista
Ignorując jej pytanie przyśpieszam kroku tak ,że Vadera musi prawie biec żeby nademną nadążyć.Oglądam się na Głososmoka który kawałek od nas obskakuje do okoła Araless machając zdrowym skrzydłem.
-To jest Chappie-słyszę jak skrzydlate stworzonko próbuje przedstawić się gryfowi
Vista trąca mnie bokiem.
-Tak?
-I co było dalej?-pyta
-Jak to dalej?
-No ...mówiłeś że poznałeś kogoś ...i?-I co było dalej?-pyta
-Jak to dalej?
-Ta blizna-w zamyśleniu pocieram gardło- To jest jedyna pamiątka jaką po niej mam.
To bez sensu!Jakim cudem mam słowami wyrazić to co wtedy czułem?!Dryfując po powierzchni granatowego morza bez chęci do życia za to z wielką wyrwą w gardle.Patrząc jak ciemna krew mieszańca, będąca przyczyną odżucenia i nieustających cierpień ,maluje fantazyjne i ulotne wzory w wodzie.Bardzo chciałem wtedy umrzeć...ale zadanie to jest równie trudne jak utopienie rekina w wodzie.
Nie ma sensu się nad tym rozklejać.
-Po prostu byłem dla niej za brzydki-spróbowałem zażartować
Vista uśmeichnęła się szeroko.
-Ewidentnie potrzebujesz wizyty u psychologa-stwierdziła
Parsknąłem i wyszczerzyłęm zęby w uśmiechu.Wadera odskoczyła jak opażona.
-Spokojnie tym razem się uśmiecham
Vista poklepała mnie po grzbiecie.
-Zycie jest krótkie, uśmiechaj się puki masz zęby
Vista?Ja tez nie bardzo miałem pomysł przyznaję się ;/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz