Jak wcześniej mówiłam należałam do stada
liczącego ponad 100 osobników.Raz na jakiś czas musiał ktoś odejść.Zwykle były
to osobniki słabe,chore czy stare lub inne od innych.Takim "innym"
byłam ja.A czemu?Pytanie...Bo się wyróżniałam,TYLKO sierścią,niczym innym.Lecz
moje odejście nie byłoby wielką stratą,ponieważ nie miałam rodziny i według
wszystkich byłam uważana za dziwakiem i przeklętą,a to musiało wszystko zależeć
od koloru sierści.
Nadszedł dzień wygnania.Ja już wcześniej się
na to przygotowałam,więc się niczego nie bałam.Kroczyłam dumnie do najwyższego
szczytu na naszym terytorium.Wszyscy już powoli znajdywali sobie miejsce do
siedzenia.Po 10 minutach dotarłam na szczyt.Tam już byli wszyscy.Przede mną
stała para alfa.Przyglądała mi się przez chwilę i odeszli parę kroków.Za moimi
plecami słyszałam obelgi na mój temat.Co chwilę krzyczeli:"Wygnać
ją!","Ona tu nie pasuje!".Nagle odezwał się wódz.
-Araless,jako iż jesteś...ekhem...inna od
pobratymców,ja wódz Shiruko,uroczyście oświadczam,że już nie należysz do
naszego stada.A jeżeli do nas powrócisz,chodź w to wątpię zostaniesz
natychmiastowo zgładzona.
Spojrzałam na niego srogim wzrokiem.Chciałam
mu przeciąć tętnicę,lecz nie mogłam.Po chwili obok mnie pojawili się strażnicy
i złapali mnie za skrzydła,co strasznie bolało.Wznieśli mnie w górę i
poprowadzili mnie do skraju terytorium.Gdy już dotarliśmy nagle popchnęli mnie
i odlecieli.Zostałam sama.Przez parę tygodni pałętałam się po świecie.Nagle
zauważyłam po raz pierwszy od mojego wygnania góry.Były przepiękne,jednak nie
zamierzałam tutaj zostawać.Coś mnie ciągnęło dalej.Postanowiłam przelecieć
Przesmykiem.Po chwili zobaczyłam wielkie puste przestrzenie idealne do
polowania.Już w oddali zobaczyłam stado jeleni.Jednak nadal leciałam
dalej.Nagle znalazłam się nad puszczą.Powoli robiłam się głodna więc
wypatrywałam jedzenia.Niestety przez te drzewa nic nie widziałam.Znalazłam
idealne miejsce i wylądowałam.Po chwili usłyszałam rozmowę.Podeszłam
bliżej.Zobaczyłam jakiegoś smoka i dwie inne kreatury.Jedna bardzo kolorowa a
druga...no cóż bardzo dziwna,jakaś pseudo-ryba.Niestety stanęłam na pokrzywę i
powoli jedna z łap mi się "paliła".Szybko odskoczyłam,lecz
nieszczęśliwym trafem znalazłam się między rozmówcami.Tak dostałam się do tego
stada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz