niedziela, 5 lipca 2015

Historia Araless

        Jak wcześniej mówiłam należałam do stada liczącego ponad 100 osobników.Raz na jakiś czas musiał ktoś odejść.Zwykle były to osobniki słabe,chore czy stare lub inne od innych.Takim "innym" byłam ja.A czemu?Pytanie...Bo się wyróżniałam,TYLKO sierścią,niczym innym.Lecz moje odejście nie byłoby wielką stratą,ponieważ nie miałam rodziny i według wszystkich byłam uważana za dziwakiem i przeklętą,a to musiało wszystko zależeć od koloru sierści.
Nadszedł dzień wygnania.Ja już wcześniej się na to przygotowałam,więc się niczego nie bałam.Kroczyłam dumnie do najwyższego szczytu na naszym terytorium.Wszyscy już powoli znajdywali sobie miejsce do siedzenia.Po 10 minutach dotarłam na szczyt.Tam już byli wszyscy.Przede mną stała para alfa.Przyglądała mi się przez chwilę i odeszli parę kroków.Za moimi plecami słyszałam obelgi na mój temat.Co chwilę krzyczeli:"Wygnać ją!","Ona tu nie pasuje!".Nagle odezwał się wódz.
-Araless,jako iż jesteś...ekhem...inna od pobratymców,ja wódz Shiruko,uroczyście oświadczam,że już nie należysz do naszego stada.A jeżeli do nas powrócisz,chodź w to wątpię zostaniesz natychmiastowo zgładzona.

Spojrzałam na niego srogim wzrokiem.Chciałam mu przeciąć tętnicę,lecz nie mogłam.Po chwili obok mnie pojawili się strażnicy i złapali mnie za skrzydła,co strasznie bolało.Wznieśli mnie w górę i poprowadzili mnie do skraju terytorium.Gdy już dotarliśmy nagle popchnęli mnie i odlecieli.Zostałam sama.Przez parę tygodni pałętałam się po świecie.Nagle zauważyłam po raz pierwszy od mojego wygnania góry.Były przepiękne,jednak nie zamierzałam tutaj zostawać.Coś mnie ciągnęło dalej.Postanowiłam przelecieć Przesmykiem.Po chwili zobaczyłam wielkie puste przestrzenie idealne do polowania.Już w oddali zobaczyłam stado jeleni.Jednak nadal leciałam dalej.Nagle znalazłam się nad puszczą.Powoli robiłam się głodna więc wypatrywałam jedzenia.Niestety przez te drzewa nic nie widziałam.Znalazłam idealne miejsce i wylądowałam.Po chwili usłyszałam rozmowę.Podeszłam bliżej.Zobaczyłam jakiegoś smoka i dwie inne kreatury.Jedna bardzo kolorowa a druga...no cóż bardzo dziwna,jakaś pseudo-ryba.Niestety stanęłam na pokrzywę i powoli jedna z łap mi się "paliła".Szybko odskoczyłam,lecz nieszczęśliwym trafem znalazłam się między rozmówcami.Tak dostałam się do tego stada.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz