piątek, 11 grudnia 2015

Od Chappiego i Fery (CD Ronana i Seanit) - Złe złego początki...

        Chappie fuknął oburzony i podleciał unosząc się w powietrzu na wysokości podrapanego pyska szarego basiora.
  - Chappie ją zna - odpowiedział wymijająco.
  - To niech sobie ją ten cały Chappie zna! - warknął zniecierpliwiony Ronan. - Pytam czy TY ją znasz?!
  - No przecież Chappie mówi, że ją zna! - zezłościł się Głosmok. - Fera to przyjaciółka Chappie'go.
  Ronan już zdecydował się nie kwestionować kwestii przyjaźni ze Strzygą. Znał ją krótko - wyjątkowo krótko - ale był już zdolny stwierdzić, że takie osobistości jak Fera Rosa przyjaciół nie mają.
  - Przestań juz z tym Chappie'm, bo jak ci... - zaczął, ale Seanit go powstrzymała:
  - Mój ty myślący inaczej braciszku! Nie wpadłeś może, że Chappie to ten mały gargulec przed tobą? - powiedziała tonem przedszkolanki, jakby wyjaśniała bliźniakowi, że niebo jest niebieskie, a trawa zielona.
  - Co to gargulec? - zapytał smoczek, ale jego pytanie zostało całkowicie zignorowane.
  - Gdzie jest Fera? - upierał się twardo basior.
  - Chappie nie powie.
  - A dlaczego nie powie?
  - Bo Fera chce mieć ,,święty pokój". Tylko w takim razie Chappie nie wie dlaczego wybrała sobie norę w ziemi zamiast na drzewie. Tam przecież nieba bliżej...
  - A nie ,,święty spokój"? - rzuciła z uśmieszkiem Sea, ale jej uwaga również została zignorowana.
  - Mów gdzie ona jest! - warknął Ronan.
  - A spróbuj Chappie'go zmusić! - samczyk pokazał mu język i w ostatniej chwili podleciał wyżej unikając szponów Kruka.
  - Hej, spokojnie! Nie widzisz, że salamandra wygrała? - wtrąciła się nagle siostra Lynch.
  - Że co... - zaczął Ronan, ale Seanit perorowała dalej:
  - Oddaj mu tą wstążkę, Ronan, przecież widzisz jak bardzo chce ją oddać Ferze. Niech ją jej zaniesie i z głowy, a my sobie pójdziemy w Bóg wie jakim kierunku... - mrugnęła do brata uśmiechając się złośliwie, po czym zabrała mu wstążkę i rzuciła ją do unoszącego się niewiele nad nimi Głosmoka.
  Całe szczęście (chociaż to zależy dla kogo) Chappie do rozgarniętych nie należy. Złapał przynętę w postaci wstążki i, wierząc Lynch'om, że naprawdę sobie pójdą, popędził jak strzała między pagórkowate domki. Jak się można było spodziewać, chciał właśnie oddać Strzydze jej wstążkę. A teraz dwa krukowate wilki mogły ruszyć jego śladem.

~*~*~*~

        Fera tymczasem wylegiwała się w jedynej plamie światła jaka wpadała w południe do jej jaskini. Zamruczała zadowolona. Rany zagoiły się już zupełnie, a jej futro po porannej kąpieli ponownie lśniło bielą. Spięła z powrotem grzywę i tradycyjnie zawinęła na łapach swoje owijki, które poprzednio wyprała. Tak, ona coś WYPRAŁA. I miała nadzieję nigdy, przenigdy się do tego ponownie nie zniżać. Powód był prosty: na owijkach pozostała czarna krew tego zaskrońca, z którym Fera póki co nie chciała mieć nic wspólnego.
  Znudzona doczołgała się do wyjścia po czym wszelkimi siłami woli zmusiła się do powstania. Znalazła sobie już dom. Teraz trzeba się rozeznać w terenie...Dobrze byłoby poznać innych mieszkańców. Do tej pory zdołała się ,,przywitać" jedynie z Chappie'm i Inną. Inna była Alfą, więc logiczne, że musiała się jej przedstawić. Chappie natomiast jest najwyraźniej skończonym idiotą, skoro pakuje się Strzydze pod nos. Może warto najpierw Smoczycę popytać? Skoro tu rządzi, to musi znać wszystkich...
  - FERA!
  Strzyga obejrzała się w prawo zaskoczona. Chappie w ułamek sekundy później wyhamował tuż przed jej nosem.
  - Chappie złapał złodzieja! - wypalił dumnie stworek.
  - Chappie co zrobił? - zdziwiła się wadera.
  - Złodzieja złapał! - powtórzył dumnie smoczek. - Złodziej chciał zabrać wstążkę!
  Fera dopiero teraz spojrzała co Głosmok miał w łapkach. Czerwony, ubabrany w zaschłej czarnej i karmazynowej krwi fragment wstążki. JEJ wstążki.
  - Cholera jasna... - zaklęła. - Od kogo...
  Odpowiedź pojawiła się sama. Zza rogu wypadły dwa bliźniacze wilki. Oba z kruczymi szponami. Fera zmrużyła oczy i bezwiednie odsłoniła lekko kły w bezsilnej wściekłości. Po chwili jednak wykrzywiła pysk w złośliwym grymasie. Chciał ją znaleźć? No to proszę! Doczekał się! Zobaczymy co z tego wyniknie...
  Gdy Ronan i Seanit zbliżyli się, Chappie dał nura pod łapy Fery, jakby liczył, że Strzyga go przed nimi uchroni. Waderze natomiast rzuciły się w oczy płytkie szramy na pysku i całym ciele niebieskookiego. Mimowolnie uśmiechnęła się jeszcze podlej, mając już przed oczami rekonstrukcję wydarzeń.
  - Chappie odzyskał wstążkę! - powiedział Głosmok tonem dumnego przedszkolaka, kierując to do Ronana i pokazał mu język. Spojrzał na Ferę: - Chappie chciał dobrze...
  - Tak, Chappie - odpowiedziała, równocześnie myśląc zupełnie co innego i klepiąc go po łebku pazurzastą łapą. - Jesteś naprawdę dzielnym, kochanym... - Skończonym idiotą, dokończyła w myślach panując nad ochotą zaciśnięcia łapy i zmiażdżenia mu czaszki. - ...przyjacielem. A teraz idź podręczyć kogoś innego.
  Chappie zadowolony zerwał się do lotu i po sekundzie już zniknął między domkami. Fera podeszła do Ronana i okrążyła go teatralnie mierząc wzrokiem. Basior stał w miejscu, obserwując ją kątem oka.
  - Pomyśleć tylko, że byłeś gotów wygrać ze mną pojedynek, a takie małe niewiadomoco tak cię urządziło? - pochwyciła złośliwy grymas stojącej dwa metry dalej Seanit i choć jej również sympatią nie darzyła to w tej chwili skrzydlata wadera zyskała u niej punkt.
  - To może następnym razem sama przychodź po swoją własność zamiast nasyłać na mnie swoich ,,przyjaciół" - zripostował basior ostatnie słowo wycedzając przez zęby.
  Fera, stojąc ,,głową do ogona", bok w bok do niego (prowokacyjnie się o Kruka niemal ocierając), pochwyciła wzrokiem już mniej widoczną ranę na karku basiora, pozostawioną przez jej kły. Uśmiechnęła się złośliwie.
  - Dalej boli? - powiedziała przesłodzonym szeptem i machnęła mu kitą tuż przed nosem.
  Ronan nie reagował. Fera była tym nieco zawiedziona. Wskoczyła na dach swojego w połowie wkopanego w ziemię domku, by patrzeć na rodzeństwo z góry. Tam położyła się kładąc jedną łapę na drugą, co jakiś czas zamiatając długim ogonem.
  - I co? Nie będzie powtórki z rozrywki? - prowokował ją basior. - Myślałem, że chętnie mnie wgnieciesz w ziemię, Różyczko.
  -Cóż, Ronusiu - zaczęła odgryzając się równie pięknym przezwiskiem. - Nawet nie masz pojęcia jak bardzo chciałabym się ciebie pozbyć. Ale tu mamy pewien mankament. Mianowicie ziemia, którą swoją obecnością skalasz, nie jest niczyja. Należy do dość oryginalnej watahy, złożonej z takich jak ja, ty i twoja siostra. A że już sobie tu milutkie miejsce zagrzałam wolałabym nie podpadać Alfie. Jednak...Gdybyś to ty mnie zaatakował, ja mogę się bezkarnie bronić.
  Posłała Ronanowi paskudny uśmiech. Wiedziała, że basior w życiu nie zaatakuje pierwszy. Ona sama rzadko się takiej taktyki stosuje, a przecież Kruk jest jej lustrzanym odbiciem. Na dodatek pozostała kwestia niewystarczających wiadomości. Lynch już wie, że jest tutaj wataha. Domyślił się też, że Chappie prawdopodobnie także do niej należy i stado zapewne składa się z hybryd, ale nie może zakładać, że wszyscy są tacy ,,milusińscy" jak Głosmok.W razie pojedynku, wataha tak czy siak weźmie stronę Fery.
  Dalej cwaniaczku, pomyślała. Chciałeś spotkania to masz...
  - A w ogóle to po co podpuściłeś Chappie'go żeby was od mnie zaprowadził? - rzuciła, by przerwać narastającą ciszę. - Tak się stęskniłeś? Czy może nauczka nie była zbyt wystarczająca?

Ronan? Masz to opo, a teraz obiecane ploteczki x3

5 komentarzy:

  1. O czym oni mogą dyskutować? O wyższości wielkanocy nad świętami bożego narodzenia (WTF?! To wymyśliłam sobie porównanie XD). Coś wymyślę... nawet mam pomysł jak troszkę wkurzyć Ferę x3
    Choć nie wiem, czy będzie aż tak zła skoro "podoba jej się pewien niebieskooki" XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ,,Podoba" to pojęcie względne. Ronan podobno ,,nienawidzi jej, ale równocześnie jest nią zaintrygowany...". Tak, to ten chorobliwy typ znajomości XD

      Usuń
    2. No bo to moja postać, czego się po nim spodziewałaś? XD Ale tak, to z pewnością nie będzie normalny typ znajomości. Czy ty sobie wyobrażasz co się stanie jak wcielimy nasz plan w życie? 0-0 Ale może wtedy będą dla siebie... mniej wredni?
      A tak w ogóle to w którym opku był ten cytat o nienawiści i zaintrygowaniu? Bo nie mogę go znaleźć *^*

      Usuń
    3. CD Chappie'go, opko Ronana zaraz po tym jak smoczek go ,,zaatakował". Czytałam je jeszcze raz tuż przed napisaniem tego opka, wiem co piszę XD

      Usuń
    4. Oj, nie o to chodziło :p Pamiętam ten cytat, bo już kiedyś z niego korzystałam (albo miałam zamiar skorzystać o.O), ale ciekawiło mnie tylko, w którym momencie Ronan tak opisał Ferę (czy przed walką, czy już po). To, że tak o niej pomyślał to wiem XD

      Usuń