czwartek, 8 października 2015

Od Fery (CD Averkina) - Dom...?

        Fera dysząc patrzyła to na zieloną waderę, to na Szczurka. Wyszczerzyła się najładniej jak umiała...dając jakże potworny efekt. Samica była zapewne Alfą. Pierwsze wrażenie z reguły jest tym, które najbardziej zapada w pamięć. Cóż, strzyga na pewno długo nie da o sobie zapomnieć. Tym bardziej, że rogata wadera po raz pierwszy zobaczyła ją utytłaną zaschniętą krwią z ziejącym w szyi zaropiałym dziurskiem. Tak, nie ma to jak zrobić dobre wrażenie. 
  - Fera Rosa - przedstawiła się krótko i wróciła do dyszenia. Pół ceregieli powitalnych już za nią.
  - Emm...Inna - przedstawiła się zielona i zdziwiona spojrzała na Szczurka jakby chciała powiedzieć ,,Skąd tyś to wytrzasnął?".
  - Tak sobie pomyślałem, że może w stadzie powinna być co najmniej piątka osób - wyjaśnił samiec. - Póki co naliczyłem mnie, ciebie i tamte dwie damy, które dołączyły tu przede mną. Nie wiem czy jest was tu więcej, ale kolejne zębata gęba do wykarmienia chyba nie zrobi różnicy?
  - Cóż...Bardzo miło mi cię poznać Fera, o ile tak mogę do ciebie mówić - zaczęła Alfa starając się zachować jak najmilej po dość nietypowym poznaniu.
  - Pewnie. Z drugim imieniem tylko nie przesadzaj - ostrzegła strzyga, bez cienia groźby w głosie, lecz przekaz był jasny.
  - No to chyba nie zostaje mi nic innego jak zaprosić cię do zwiedzania...Averkin, wybacz tamto niemiłe potraktowanie z mojej strony - samica zwróciła się do białego basiora.
  Averkin machnął łapą niedbale. Co było, to było i nie ma co sprawy przeciągać.
  - Fera, może potrzebujesz pomocy z tą raną? Nasza akolita, Visphota, na pewno ci pomoże - zaproponowała nieco zmartwiona Alfa.
  - O ile nie odgryzę jej łapy...
  - Co przepraszam?
  - Nic! Droczę się tylko - Fera starała się uśmiechać jak najszczerzej, Innej jednak chyba to nie do końca przekonało. Strzyga pospieszył więc z dokładniejszymi wyjaśnieniami: - Mój organizm posiada zdolność regeneracji.
  - Hah, czyli kolejna hybryda mogąca się obejść bez medyka - zielona samica powiedziała to bardziej do siebie niż Fery.
  Po krótkich formalnościach Fera wybiegła z domku Alfy, zeskoczyła ze schodków na tarasik i ruszyła truchtem wzdłuż linii domków. W końcu zauważyła jeden z dość wąskim wejściem, ukrytym poniżej poziomu chodnika. Prowadziło do niego obniżenie terenu. Samica zrobiła jeszcze krótki obchód dookoła. Brak okien, tylko kilka małych otworów od wschodu. Genialnie! Zadowolona hybryda weszła do środka. Mimo niskiego wejścia domek był przestronny, bo podłoga sięgała jeszcze niżej niż wejście. Dziewczyna w końcu pozwoliła sobie na uśmiech pełen boleści i klapnęła byle jak na ziemię. Dajcie mi teraz chwilę spokoju, pomyślała, a nikogo nie rozerwę na strzępy...Tylko...spać...
  Fera nie była nawet pewna czy w ogóle usnęła, gdy nagle zerwała się na nogi wybudzona jakimś dźwiękiem. Dziewczyna od dziecka była jak dzikie zwierzę. Miała płytki sen, na nogi stawiał ją byle szelest liści. Samica rozejrzała się po pomieszczeniu. Panujący półmrok w niczym jej nie przeszkadzał. Miała znakomity wzrok. Ale w wejściu ani w środku nie stał nikt. Mimo to dalej denerwowało ją uczucie, że ktoś ją obserwuje. Wiedziona instynktem, samica spojrzała na sufit.
  A tam między zwisającymi korzonkami obserwowała ją para ciekawskich jasnych oczu,  niemal pozbawionych tęczówek.
  Zwierzak ten był chyba najdziwniejszą hybrydą jaką dziewczyna widziała. Jaszczurka mniejsza od lisa, z półokrągła płaską mordką, kilkoma rogami, długim ogonem i parą skrzydeł ściśle przylegających do ciała. Stworek uznając, że nie ma sensu dalej się skradać zleciał na dół miękko lądując na ziemi. Uśmiechnął się przyjaźnie.
  Fera przez chwilę gapiła się tępo w smokocoś po czym wypaliła:
  - Czym ty do cholery jesteś?
  Każda normalna osoba na miejscu stworka obróciłaby się na pięcie i urażona odeszła. Ale ten ani śmiał to zrobić. Poklepał się łapą po piersi i odpowiedział:
  - Chappie. Chappie jest Głosmokiem. A ty kim jesteś?
  - Fera - powiedziała niepewnie hybryda. - Masz coś z głową?
  - Chappie nic nie ma z głową - zdziwił się Głosmok. - Wczoraj co prawda wpadł na Tibu i złamał skrzydło, ale głowy nie zepsuł.
  Zepsuł skrzydło? Przecież teraz było całe...No tak, Inna przecież wspominała coś o tym, że Fera Rosa nie jest pierwszą hybrydą ze zdolnością regeneracji. Dziewczyna położyła się z powrotem na ziemi nie uznając przyjaznego samca za zagrożenie.
  - A to zabawne - powiedziała uśmiechając się. - Fera wczoraj też sobie coś popsuła, a dzisiaj dała radę cały maraton przebiegnąć...
  Chappie zamrugał kilka razy zastanawiając się.
  - Dlaczego mówisz o sobie w trzeciej osobie? - zapytał.
  - Przecież... - zaczęła czarno biała, ale po zastanowieniu stwierdziła, że ta dyskusja jest skazana na niepowodzenie. - Nieważne. Mówisz, że uderzyłeś w Tibu. Kto to taki?
  - Vis mówi na niego Rybokop - powiedział stworek pewny, że w ten sposób wyjaśni Ferze wszystko.
  - Dobrze...A kto to Vis?
  - Vis skacze z wodospadów i ma świecące futerko.
  - A są tu jeszcze inne hybrydy? - Fera uznała, że nawet tak nieprecyzyjne informacje mogą jej się przydać. Chappie był jak dziecko - zapamiętywał tylko to, co go ciekawiło.
  - Jest Naru. Jest duży i czarny i ma śmieszne rogi i równie śmieszny ogon. Jeszcze śmieszniejszy niż Vis - Głosmok nagle zwrócił uwagę na ogon Fery i parsknął śmiechem. - A twój wygląda jak pędzel! Da się nim malować? Chappie lubi malować!
  Fera odwróciła łeb i podniosła ogon by mu się przyjrzeć.
  - Nie wiem. Nie próbowałam - odpowiedziała. - Chappie, naprawdę miło mi się z tobą gada, ale jestem zmęczona i chciałabym spać.
  Głosmok pokiwał łebkiem tak energicznie, że aż waderę kręgi zabolały od samego patrzenia.
  - Chappie rozumie. Chappie lepiej już pójdzie - już miał się odwrócić, ale po chwili jakby sobie o czymś przypomniał: - Fera i Chappie są teraz przyjaciółmi?
  - Tak, tak, Chappie i Fera przyjaciele, hura! - powiedziała ,,na odwal się" samica i wróciła do spania.
  Głosmokowi w zupełności do wystarczyło. Szczęśliwy wyleciał z domku jak błyskawica. O jego obecności świadczyły jedynie kołyszące się przy wejściu pnącza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz